Szukając taniego, sprawdzonego i nowoczesnego hostingu dla kilku swoich stron oraz aplikacji internetowych natrafiłem kiedyś na – dziś już bardzo znaną na świecie a także w Polsce – platformę DigitalOcean. Umożliwia ona bardzo szybkie tworzenie wirtualnych serwerów z wybranym przez nas systemem operacyjnym lub też gotowym pre-instalowanym środowiskiem hostingowym, działającym w tzw. chmurze, z możliwością wyboru jednej z wielu dostępnych lokalizacji, szybkiej i łatwej zmiany konfiguracji wybranej instancji, jej usunięcia czy też uśpienia, a wszystko to z opłatą rozliczaną za godzinę pracy. Od niedawna jednak powoli ale konsekwentnie serwisowi rosną coraz więksi konkurenci, jednym z takich na który warto zwrócić uwagę jest Vultr, który na pierwszy rzut oka oferuje prawie to samo co DigitalOcean, ale z lepszymi parametrami. Miałem okazję korzystać przez dłuższy czas z obu tych platform, początkowo był to DigitalOcean, jednak zachęcony wieloma pozytywnymi opiniami postanowiłem częściowo przenieść się do Vultr. Na anglojęzycznych blogach można znaleźć wiele porównań pomiędzy tymi platformami, często odnosząc wrażenie, jakoby jedyną różnicą między nimi była cena oraz wydajność serwerów, prawda jednak jest zupełnie inna. Różnice między tymi platformami są w praktyce bardzo duże i każda z nich ma swoje istotne wady i zalety.
Na początek, dlaczego DigitalOcean:
- Silna i znana marka, stabilność działania serwerów potwierdzona wieloma pozytywnymi opiniami użytkowników, gwarantowane 99.99% dostępności.
- Rozliczanie za godzinę
- Możliwość wyboru jednej z siedmiu lokalizacji
- Sześć systemów operacyjnych (Ubuntu, FreeBSD, Fedora, Debian, CoreOs, CentOS) dostępnych w wielu różnych wersjach lub wybór gotowego środowiska (WordPress, Drupal, LAMP, LEMP itd.)
- Proste i przejrzyste plany: Wersja minimum to 512MB RAM / 1CPU /20GB / 1TB transferu za 5$ miesięcznie.
- Możliwość tworzenia bezpłatnych Snapshotów – zapisanych w danej chwili pełnych obrazów naszego serwera, które można w dowolnej chwili odtworzyć na dowolnej instancji.
- Możliwość zmiany planu w dowolnej chwili w dwóch trybach: stałe lub tymczasowe. Powiększając serwer na chwilę zmieniamy jedynie ilość przydzielonej pamięci oraz CPU, nie zmieniając powierzchni dyskowej. Jest to idealne rozwiązanie jeżeli np. trwa wzmożona aktywność użytkowników w naszych aplikacjach spowodowana trwającą kampanią reklamową lub innym niespodziewanym wzrostem zainteresowania. Wybierając zmianę tymczasową, możemy w każdej chwili powrócić do poprzedniego planu. Możemy oczywiście zmienić nasz plan na stałe zyskując wtedy także wzrost powierzchni dyskowej, jednakże wówczas nie możemy już w prosty sposób wrócić do niższego planu.
- Backup danych dodatkowo płatny (+20% od ceny podstawowej)
- Płatność kartą kredytową lub PayPal
- Dedykowane API, dokumentacja oraz mnóstwo różnych poradników współtworzonych przez społeczność.
I teraz najważniejsze – jak to działa w praktyce? Otóż działa tak, jak działać powinno. Przyznam szczerze, że po wielu już miesiącach nie mogę znaleźć żadnego poważnego problemu ani jakiegokolwiek sensownego zarzutu wobec tej platformy. Po prostu zakładamy konto, doładowujemy jakąś kwotą, wyklikujemy naszą wymarzoną konfigurację i po chwili mamy działający serwer. Zawsze jednak od czasu do czasu pojawia się pokusa sprawdzenia co się dziej na rynku, jak wygląda konkurencja, czy mogłoby być jeszcze szybciej, więcej i taniej, szczególnie teraz gdy nawet zagraniczne firmy zza oceanu muszą odprowadzać VAT także za polskich użytkowników, do szukania oszczędności może skłaniać także utrzymujący się od wielu miesięcy wysoki kurs dolara, czy jak kto woli niska wartość naszej złotówki.
Postanowiłem więc przetestować tego wielkiego „DigitalOcean killera”, który nie dość, że ma być tańszy to jeszcze wyraźnie wydajniejszy. Co się okazało w praktyce? Otóż tak naprawdę to obie platformy znacząco różnią się między sobą.
Czym w praktyce Vultr różni się od DigitalOcean?
- (-) Najważniejsza i kluczowa kwestia, która w moim odczuciu dyskwalifikuje Vultr jako tzw. Cloud VPS, to brak możliwości zmiany parametrów serwera w obu kierunkach w dowolnej chwili. Możemy tylko i wyłącznie zwiększyć parametry serwera, ale bez możliwości późniejszego powrotu do wcześniejszych (downgrade). Serwis tłumaczy się z tego ograniczenia w taki sposób, że wynika ono z różnej powierzchni dyskowej w różnych planach i fizycznie niemożliwe byłoby umieszczenie 30GB danych na dysku 20GB. To oczywiście logiczne, pytanie tylko brzmi czy nie można by rozwiązać tego w inny sposób, np. taki jak robi to DigitalOcean, czyli zmiana w stosunku wyłącznie do pozostałych parametrów. Tak czy inaczej, Vultr oficjalnie twierdzi iż nie planuje zmian w tej kwestii, więc trzeba po prostu zdawać sobie z tego sprawę.
- (-) Druga kwestia, to pewne niespodzianki jakie mogą nas spotkać. Jedną z nich jest domyślnie blokowany port serwera poczty wychodzącej. Informacja o tym fakcie nie jest zbyt dobrze eksponowana, co może nas czasem doprowadzić do lekkiego bólu głowy przy próbie rozwikłania problemów z wysyłaniem e-maili. Oczywiście można to odblokować i jest to robione błyskawicznie, wystarczy jeden e-mail do supportu, można też inaczej skonfigurować naszą pocztę.
- (-) Mniejsza ilość dostępnych poradników – Vultr nie jest tak popularną platformą jak DigitalOcean i w związku z tym nie posiada również tak dużego wsparcia ze strony społeczności.
- (-) Zapowiedź płatnych snapshotów. Obecnie Vultr podobnie jak DO oferuje możliwość ich wykonywania bezpłatnie, ale zapowiada iż w przyszłości najprawdopodobniej będzie trzeba za to dodatkowo płacić.
- (+) Kilka typów konfiguracji – poza standardowymi maszynami wyposażonymi w szybkie dyski SSD, Vultr oferuje także m.in. serwery pod tzw. storage, w których mamy do dyspozycji wolniejsze, klasyczne dyski talerzowe, ale o znacznie większej pojemności.
- (+) Serwery są rzeczywiście nieco bardziej wydajniejsze. Można to sprawdzić choćby porównując szybkość odczytu / zapisu plików czy korzystając z prostych benchmarków.
- (+) Płatność za pomocą Bitcoin
Ogólnie rzecz biorąc z Vultr na co dzień korzysta się tak samo wygodnie jak z DigitalOcean, dostajemy nieco lepsze parametry serwerów, ale tak naprawdę jest to po prostu klasyczny VPS rozliczany za godzinę, którego trudno łączyć z prawdziwym cloud hostingiem. Ja osobiście korzystam obecnie z obu platform do różnych swoich projektów, w żadnym przypadku nie mogę narzekać na ich stabilność czy jakieś problemy w kontaktach z pomocą techniczną, nie wszytko działa poprawnie, jednak mimo wszystko jakoś bardziej cenię sobie platformę DigitalOcean, świadomość że w razie potrzeby zawsze można odpalić większą moc za którą zapłaci się dodatkowo jakieś groszowe kwoty za godzinę jest jednak bezcenna.
Dodaj komentarz